niedziela, 19 maja 2013

Zamarzło

Lód, Jacek Dukaj, Wydawnictwo Literackie, Warszawa 2007

Jacek Dukaj napisał powieść monumentalną. Na poziomie fabuły jest to podróż życia bumelanta i hazardzisty, Benedykta Gierosławskiego, z zamrożonej Warszawy do Irkucka i dalej w głąb Syberii w alternatywnej rzeczywistości 1924 r., gdzie wraz z uderzeniem meteorytu tunguskiego dużą część Azji i Europy skuł Lód. Lód, który oprócz ziemi zamraża też idee, poglądy, myśli, słowa, historię. Wystarczy wypowiedzieć zdanie o sobie, by, w mgnieniu oka, stało się prawdą, zamarzło, jak mówią bohaterowie książki. Dość wspomnieć, że Wielka Wojna nie wybuchła, a Polska jest wciąż częścią zamarzniętego Imperium Rosyjskiego. W takiej oto scenerii Gierosławski, za sprawą szantażu czynowników Ministerium Zimy, wyrusza na Syberię, by odnaleźć i porozumieć się z ojcem, który podobno potrafi rozmawiać z lutymi, stworzeniami Lodu, niosącymi Zimę coraz dalej i dalej. Po drodze Benedykt spotka ogromną galerię postaci, Polaków, Rosjan, rewolucjonistów, patrycjuszy, biedaków, proroków, wizjonerów, wynalazców. Wypróbuje na sobie wynalazki Nikoli Tesli, zmierzy się z Rasputinem i pokłóci się z Józefem Piłsudskim. No i sprawdzi, czy prawdą jest stwierdzenie głównego bohatera: Benedykt Gierosławski nie istnieje.
Fabuła powieści z powodzeniem zmieściłaby się na stu stronach. Dukaj rozdmuchał opowieść do ponad tysiąca stron. Fabuła tonie w dygresjach, dyskusjach, analizach, rozprawach naukowych i teologicznych. Spragnieni wartkiej akcji będą zawiedzeni, bo fragmenty, gdzie dzieje się dużo rozdzielone są ogromem słów, na pierwszy rzut oka, nieistotnych. Ilość dygresji przytłacza, powieść wodzi czytelnika po meandrach wyobraźni, po subtelnościach polityki, po nieuchronnościach uczuć, po twardej rzeczywistości negocjacji handlowych i wiele innych miejsc. Ilość tematów poruszonych przez Dukaja jest imponująca, ale większość podporządkowana jest logice i historiozofii. Obsesja prawdy, półprawdy, kłamstwa, logiki wielo- i dwuwartościowej charakteryzującej odpowiednio Krainy Lata i Zimy jest właściwa Benedyktowi Gierosławskiemu. O Historii, i kierowaniu nią, wyłożą bohaterowi wszyscy napotkani wielcy świata przedstawionego.
Każdy znajdzie dla siebie coś interesującego w tym opasłym tomiszczu. Interesująco wypadły teologiczne wynurzenia Ziejcowa, wygłaszane kolejno w Ekspresie Transsyberyjskim, więc na pograniczu Lata i Zimy, w Irkucku skutym Lodem i znów w Krainie Lata. Kwintesencja przemian zachowań pod Lodem i w Lecie.
Zaciekawić mogą także wzmianki o naukach Mikołaja Fiodorowa, prawosławnego filozofa, który w XIX w. stworzył idee nieśmiertelności, przedłużenia ludzkiego życia przy pomocy metod naukowych, a nawet wskrzeszania zmarłych (obecnie uznaje się Fiodorowa za prekursora transhumanizmu), co przekłada się bardzo bezpośrednio na działania bohaterów powieści. To zaledwie wierzchołek góry tematów, znajdzie się tu więcej filozofii, trochę polityki i alternatywnej gałęzi nauki, mnóstwo rozważań o historii i, a jakże, logice.
Czy jest to zatem powieść wybitna? Jest. Czy wszystkich zadowoli? Z pewnością nie. W recenzjach wytykano Dukajowi niepotrzebne rozwlekanie wątków, naukowy pseudobełkot, słabe prawdopodobieństwo psychologiczne postaci. Mimo wszystko warto samemu przekonać się, czy Rosja pod Lodem jest naprawdę tak straszna, jak o niej piszą malkontenci.
Zapomniałbym, jest jedna postać, która spodoba się wielu, jasny punkt w konstelacji bohaterów drugiego planu: Czyngis Szczekielnikow, który tekst ten zakończyłby zapewne tak:
- Co tak stoicie, jak chuje na paradzie? Przeczytajcie tę książkę o panu Gie. Warto.

Zamarzło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz