wtorek, 8 października 2013

Lubię piosenki, które już kiedyś słyszałem

Hobbit z objaśnieniami, J.R.R. Tolkien, wstęp i objaśnienia Douglas A. Anderson, tłum. Andrzej Polkowski (przekład powieści), Agnieszka Sylwanowicz (wstęp i objaśnienia), Bukowy Las, Wrocław 2012


 To co czytamy z przyjemnością, z przyjemnością przeczytamy ponownie. Ten cytat z Ars Poetica Horacego otwiera Hobbita z objaśnieniami. Nie pamiętam, który raz czytałem Hobbita, ale niezmiennie dostarcza mi on niezwykłej przyjemności. Cieszę się, że po tłumaczeniach Marii Skibiniewskiej i Pauliny Braitner udało mi się przeczytać przygody Bilba w tłumaczeniu Andrzeja Polkowskiego.

Tekst uległ znacznemu uwspółcześnieniu, ale cieszy też fakt, że tłumacz postawił tradycyjne formy. Gollum syczy mój ssskarbie, trolle łapią włamyhobbita itd. Za to w Mieście na Jeziorze mieszkają: Jezioranie (dość nieszczęśliwie dobrana forma). Całość jednak zyskała na świeżości i większość zgrzytów prawdopodobnie wynika z przyzwyczajeń do tradycyjnych form. Szkoda tylko, że Polkowski nie zdecydował się na formę: karły, bliższą intencji Tolkiena od nieszczęsnych krasnoludów.
Największą zaletą tej pozycji, poza oczywiście powieścią w nowej odsłonie, jest masa ilustracji, przypisów i komentarzy do tekstu, a także przytoczone fragmenty, których treść zmieniała się z czasem, wraz z poprzednimi wersjami. Dzięki ilustracjom z wydań z całego świata widać wyraźnie jak szeroki zasięg miała proza Tolkiena. Poprzednie wersję tekstu pozwalają za to zajrzeć za zasłonę do warsztatu pisarza.
Wydanie w twardej oprawie w dużym formacie może być ozdobą każdej biblioteczki.
Treść natomiast raczej dla tych, którzy Hobbita znają, lubią i chcieliby więcej.

poniedziałek, 7 października 2013

Zmiany pędem biegną

Ucichłem ostatnio. Nie znaczy to, że nie czytałem nic przez przeszło dwa miesiące. Przeciwnie, stukneło kilka zaległych Nowych Fantastyk. Z uśmiechem na gębie przeczytałem Hobbita z objaśnieniami, rewelacyjne wydanie klasyki z mnóstwem przypisów, ilustracji i komentarzy. Zawiodłem się czytając nowe pozycje postapo Gwiazdozbiór psa i Kolumny niebios. Dałem się wciągnąć w hipnotyzujący świat Morfiny Szczepana Twardocha. Wsiadłem także do steamoperowej kolejki górskiej Marka Hoddera w jego Nakręcanym człowieku. Ach, zwiedziłem także szkołę Cetnarowskiego w I dusza moja. 
Trochę tego było.
Tylko czasu na spisanie myśli ubyło, bo zaczęła mnie pochłaniać coraz bardziej druga, nowoodkryta pasja - bieganie.
Wpadłem w cykl treningowy, reżim potężny, bo niespotykany wcześniej w życiu. Daje mi to niezłego kopa, bo jeszcze rok wcześniej nie uwierzyłbym, że cokolwiek zmusi mnie do wyjścia na 10-kilometrową przebieżkę w deszczowy, wrześniowy wieczór o 22:30. A jednak. Sam się zmusiłem.
Czas wydzielony przez rzeczywistość (rodzinę, obowiązki, sen itp.) na lekturę i spisywanie myśli znacznie się skurczył. Wydłużył się za to czas przemyśleń.
Godzinny bieg jest czasem magicznym. Psychopaci powinni się bać biegania. To czas, kiedy jest się tylko ze sobą. Tylko z własnymi myślami
Wcześniej starałem się napisać, chociaż kilka zdań o wszystkim co przeczytałem. Nie dam rady ciągnąć tego w ten sposób. Opowiadania, które mnie ruszą w jakiś sposób na pewno spowodują wrzucenie kilku zdań na bloga. Ale nie dam rady napisaćo wszystkich. Co do dłuższych form, to zamierzam nadrobić zaległości i spisać swoje opinie o zaległych lekturach. Także dla siebie, na przyszłość. A także zmienić tekst, z krótkich form udających recenzje, w opinie lub przemyślenia związane z tekstem. Imię recenzji w internecie jest Legion. Opinii i odczuć, dużo mniej.
Kiedyś pamiętałem wszystko, co kiedykolwiek przeczytałem, pamiętałem układ tekstu. Pamiętałem gdzie znajdowało się konkretne zdanie na stronie. Skończyło się to już kilka lat temu. Pamięć się zapełniła. Albo mózg się zestarzał i wyrzucił niepotrzebną w gruncie rzeczy umiejętność.
Dziś skończyłem Holocaust F Cezarego Zbierzchowskiego. Odbiłem się trochę od tej powieści, mam nadzieję, że uda mi się ubrać w słowa moje wątpliwości. Także najnowsza polska hard SF pójdzie na pierwszy ogień.

Pozdrawiam (o ile ktoś to jeszcze czyta ;)  )

Adam 'gwylliam' S.