środa, 20 listopada 2013

A oni wciąż idą i idą

Dwie wieże, J.R.R. Tolkien, Czytelnik CiA Svaro, Warszawa 1990

Wyprawa trwa, chociaż Drużyna się rozpadła, Gandalf i Boromir zginęli, a ze Wschodu napływają coraz to nowe niebezpieczeństwa.
Pierwsze odczucie: nie do końca słusznym jest pogląd, iż Tolkien sugeruje, że za każdym kamieniem kryje się wielka historia. Pisałem o tym w notce o pierwszym tomie Władcy Pierścieni. Po Dwóch wieżach mam wrażenie, że, owszem prawdą jest, iż w tle istnieje mnóstwo opowieści, które stanowią grunt, na którym rozwija się fabuła Władcy, jednocześnie wydaje mi się, że powieść broni się sama. Znajomość legend Śródziemia nie jest konieczna, by dobrze bawić się przy Władcy Pierścieni. Tolkien zawarł w tekście tyle informacji, ile czytelnikowi potrzeba do zrozumienia powieści. W kilku momentach sprawia nawet wrażenie infodumpu, kiedy postaci wygłaszają długie monologi o historii (patrz opowieść Faramira o Numenorze i Gondorze).
Postaci. Jest odrobinę lepiej niż w Wyprawie. Zyskuje Gimli, który na tle tytanów Aragorna i Legolasa wygląda wręcz na słabeusza. Jego rozmowa z odnalezionymi hobbitami ładnie pokazała jego jowialność i skrywaną dobroduszność. Znów rozwija się Sam, który wyrasta na najpełniejszą postać powieści. Wierny sługa, wyrosły z prostego ludu mógłby przyjąć postawę wiecznego zdziwienia wobec przeciwieństw i cudów, które napotyka podczas wędrówki. Zamiast tego stąpa twardo po ziemi i prowadzi swojego pana bezpiecznie przez niebezpieczeństwa. Gdy zdarza mu się pomylić, bierze się do działania znajdując energię, z której istnienia wcześniej sobie nie zdawał sprawy. 
Interesująco wypada Sam w duecie z Gollumem. Anioł Sam i diabeł Gollum. Nie na zasadzie kuszenia, ale raczej przestrogi i przykładu. Frodo nie jest postacią, o której możnaby wiele powiedzieć. Jest raczej uosobieniem bohatera niszczonego powoli przez Złego. Gollum jest tym kim hobbit stanie się jeśli ulegnie Pierścieniowi, Sam tym kim powinien Frodo pozostać.
Ciekawe, że Peterowi Jacksonowi udało się wypaczyć ten obraz. W filmie Sam darzy Froda wydawać się mogło homoerotyczną miłością. W powieści nie ma takiego obrazu. Sam jest sługą. Wiernym, we własnym mniemaniu gorszym od pana, ale związanym z nim szczerą i czystą więzią. Znak czasów, które minęły.
Środek i serce opowieści. Drużyna rozpada się. Część postaci ginie. Ktoś wraca zza drzwi śmierci. Opowieść trwa dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz