sobota, 13 kwietnia 2013

Koleje losu powstańca

Otwarta brama, Emil Strzeszewski, Fantastyka Wydanie Specjalne 1/2013

Weteran powstania listopadowego odwiedza dom poległego dowódcy i opowiada wdowie historię życia u boku cenionego oficera, aż do jego bohaterskiej śmierci. Potem swoją opowieść snuje wdowa. Sztampowa pierwsza część wpada w bogoojczyźnianą tonację (pomimo zaparcia się głównego bohatera), druga próbuje niszczyć ten obraz, co wypada nieprawdopodobnie (za sprawą wielu okoliczności diametralnie odbiegających od obrazu zaprezentowanego w pierwszej części), a wszystko zmierza do zakończenia, które po raz kolejny wywraca całość. Zbyt dużo ryzykownych wolt upchniętych w krótkiej formie, która przypomina nastrojem i rozwiązaniem fabularnym pewien film grozy z Nicole Kidman.

12 komentarzy:

  1. Dzięki za opinię. Inspiracji pewnym filmem w ogóle nie kryłem, ale i tak jesteś pierwszy, który to zauważył.

    Piszesz w komentarzu na moim blogu, iż zaintrygowała Cię tematyka glinianego cyklu (do którego "Otwarta brama" nie należy) - przed wakacjami ma się ukazać gliniana powieść. Jej tytuł "Ektenia". Dotychczas opublikowane teksty z cyklu znajdą się jako rozdziały - mocno zresztą przebudowane na potrzeby książki ("Gliniany golem" się zestarzał, więc koniecznością była ponowna praca nad nim). Zapraszam do zapoznania się w swoim czasie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo wszystko spróbuję odnaleźć stare wersje. Zaciekawiłeś mnie. Jeżeli akcja dzieje się w Allensteinie i jest to steampunk, to ja to kupuję! Przeczytam i wrzucę opinię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Obawiam się, że będziesz miał problem z namierzeniem. Choć może z "Koleją karną" pójdzie w miarę gładko, bo być może Powergraph ma jeszcze archiwalne numery F&SF. Swoją drogą "Kolej karna" jest właśnie tłumaczona na angielski.

    Allenstein obecny jest tylko w "Glinianym golemie". Natomiast będzie go więcej w "Ektenii". Przy czym naprawdę został bardzo mocno przepisany na nowo. Nie tylko w warstwie językowo-stylistycznej, ale również fabularnej. Możesz więc się zdziwić porównując obie wersje.

    OdpowiedzUsuń
  4. F&SF już zamówione (a żeby samotne nie było, razem z "I dusza moja" i "Przedksiężycowymi" ;), walczę ze sklepem Prószyński i s-ka o przywrócenie hasła. FWS 2/2008 wciąż mają w ofercie.
    Także nie zniechęcisz mnie. Więcej. Chętnie przeczytam pierwotne wersje (puszczone przecież przez Parowskiego i Kosika) i porównam z wersją powieściową.
    Możesz zdradzić, które wydawnictwo wydaje "Ektenię"?

    OdpowiedzUsuń
  5. Owszem, zdradzę, ale nie teraz. W niedługim czasie. Na blogu.

    Jedna uwaga - nie Kosik, a Cetnar. Michał był wtedy redaktorem działu prozy polskiej w F&SF (dziś zresztą w NF).

    Miłej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  6. A dziękuję, "Gliniany golem" już przeczytany.
    I opisany, siup! Jeżeli to był twój debiut, to zrobił na mnie duże wrażenie.

    Co do wydawnictwa, to mam pewne podejrzenia, także co do formy. Ale po co uprzedzać fakty.

    Michała Cetnarowskiego przepraszam. W ramach przeprosin kupiłem jego książkę.




    OdpowiedzUsuń
  7. Debiutowałem dwa lata wcześniej bardzo słabym shortem, którego dziś się wstydzę. Potem poszło lepsze (ale i tak słabe) opowiadanie w Fahrenheicie. To był czas, kiedy trzeba było się nauczyć znaleźć temat i odpowiednią do niego formę. "Golem" jest właśnie rezultatem tych poszukiwań. Później było już tylko poszukiwanie własnego stylu, który jak sądzę także znalazłem. Aktualnie w internetowym periodyku "Drugi obieg fantastyki" możesz znaleźć pierwszą część opowiadania "Znicz" (druga, ostatnia, w kolejnym numerze). Natomiast jeśli uznałeś, że "Otwarta brama" tonęła w bogoojczyźnianym sosie (dla mnie była raczej polemiką, ale to czytelnik ma rację, nie autor), to "Znicz" może również napotkać na pewien opór.

    Dziękowałem już za recenzje?

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwaga SPOILERY!


    Oczywiście, że "Otwarta brama" jest na pewnym poziomie polemiką z postawami patriotycznymi i pamięcią historyczną. Napisałem, że opowieści weterana są podlane bogoojczyźnianym sosem, czego nie można absolutnie powiedzieć o opowieściach wdowy.
    Czy pokazanie Wysockiego jako narkomana i psa na baby lub fakt, iż bohater opowiadania wychował się na ulicy łamie patriotyczno-romantyczną konwencję? Raczej nie. W finale i tak dochodzi do samobójczej szarży z pieśnią na ustach, za wolność waszą i naszą - metafora większości polskich powstań?

    OdpowiedzUsuń
  9. To trochę nie tak z tą szarżą.

    Akurat jestem ostrołęczaninem i o bitwie pod Ostrołęką wiem sporo. Ta szarża, o której mówimy, była finalnym punktem bitwy. Dodajmy, iż przegranej. Gdyby jednak nie żołnierze Bema, całe siły zostałyby zmiecione na pył. Bem uratował większość pozostałych przy życiu żołnierzy, powodując, że pościg rosyjski musiał się wycofać.

    Nie wiem więc, czy była to samobójcza szarża z pieśnią na ustach. Na pewno była strategicznym posunięciem, udanym. Jest to w tekście zgodne z realiami historycznymi. A że to szarża Polaków? Nic nie poradzę. Jakby to byli Szwajcarzy to nikt by mnie nie posądził o bogoojczyźniany sos.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kilka słów wyjaśnienia: nieszczęsny "bogoojczyźniany" sos, to wrażenie, jakie pozostawiła na mnie pierwsza część tekstu. Nie wynika to wyłącznie z wydarzeń historycznych (aż sięgnąłem do opowiadania raz jeszcze, co było proste, bo straszliwie męczę się z "Prawdziwymi imionami" Doctorowa i Rosenbauma w FWS 1/2013). Istotna była relacja bohatera z dowódcą i obraz samego Krzepca w oczach weterana. Perfekcyjny dowódca, patriota, ojciec dla żołnierzy. Szarża Bema, to zwieńczenie całości. Piszę o moich wrażeniach z tekstu, jak było w rzeczywistości - niestety nie wiem, więc wierzę ci na słowo, że to był zaplanowany manewr, a nie "bij, kto w Boga wierzy!".
    A, jeszcze jedno. Nie uważam, żeby "bogoojczyźniany" klimat był wadą. It's not a bug, it's feature, jak mawiali w dawnej Polsce.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja Cię trochę ciągnę za język, bo temat ciekawy - sama obecność polemiki z wartościami powszechnie uważanymi za nieco staromodne, jak patriotyzm, bywa często wytykana jako rzecz obniżająca wartość opowiadania. Nie dziwi mnie to, bo w czasach pokoju patriotyzm musi siłą rzeczy pójść na półkę, aby stał się potrzebny w czasie wojny. To normalne i zdrowe zjawisko, że patrzy się na tą wartość z podejrzliwością. Bo teraz właśnie jest możliwość przyglądania się jej. Dlatego ja obecności tej polemiki nie uważam za coś ujmującego. Tym bardziej, że de facto nie udzielam żadnej odpowiedzi na pytanie "czy to dobre, czy potrzebne?". Podaję kilka argumentów za każdą ze stron. Chcę zmusić czytelnika do namysłu, ot tyle.

    Co mam nadzieję czynię owocnie. Ale dość już. Za dużo tu zdradzam z mojego warsztatu. Tekst ma się bronić sam. Starałem się tu nie dyskutować o jego ogólnej wartości oraz czytelniczemu wrażeniu na jego temat, ale o tym co z opowiadania wynika na gruncie pozaczytelniczym.

    OdpowiedzUsuń
  12. To o czym piszesz w powyższym komentarzu, stanowi tylko tło opowiadania. I mam wrażenie, że równie dobrze dla tej fabuły sprawdziłyby się inne dekoracje, bo główny temat, czyli zemsta, zagrałby także w innych okolicznościach.
    I w kategoriach zemsty (jako pragnienia, jako wyznacznika zachowań, jako impulsu do działania, czy wreszcie jako miernika zaangażowania) odebrałem opowiadanie, co wypadło ryzykownie, bo wspomniane wcześniej wolty fabularne, uzasadnione właśnie pragnieniem zemsty, rozkładają, według mnie fabułę.
    Bohaterowie raczej nie kierują się patriotycznymi pobudkami (oprócz Krzepca w opinii głównego bohatera), ich motywy są niskie, pospolite (to nie wada!), ale zaangażowanie potężne, bo powodowane niezwykle silną emocją. Powstanie i "bogoojczyzna" to tylko tło.
    Dla mnie to przede wszystkim opowieść o zemście.

    OdpowiedzUsuń