Krótka fabuła w scenografii Powstania Warszawskiego. Łączniczka przeprowadza przez kanały dwóch żołnierzy mających dostarczyć kurierowi ważną, a jakże, przesyłkę. Dziewczę jest sprytne i, a jakże, chętne, ale panowie to prawdziwe, a jakże, chłopy na schwał. Elokwentni, ładni jak z obrazka, szlachetni i w wojennym rzemiośle bardzo sprawni. Kliszy tej, a jakże, nie łamie niestety twist opowiadania. Bohaterowie pozostają tacy sami.
Językowo też jest niezbyt przyjemnie. Zgrzytają współczesne kolokwializmy.
Zamiarem autora było oddanie hołdu Powstaniu, z czego tłumaczy się on w obszernym, a jakże, posłowiu. Prawdopodobnie niezbędnym, bo tekst sam się nie broni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz